Powoli zbliżamy się do nowej ery w karierze muzycznej Rihanny - jednej z największych gwiazd światowego popu. W sieci co rusz pojawiają się zdjęcia na których widzimy jak artystka wchodzi lub opuszcza studia nagraniowe oraz zdjęcia z tekściarzami i producentami muzycznymi. Jednak nikt nie wie jeszcze kiedy nastąpi premiera nowego materiału i kiedy rozpocznie się era R8. Aby umilić Wam czekanie na nową erę po krótce chciałbym zrecenzować jej trzy ostatnie albumy (tj. Loud, Talk That Talk oraz Unapologetic). Są to albumy, które zna każdy miłośnik muzyki pop; z których pochodzą takie hity jak Only Girl (In The World), We Found Love czy Diamonds. Dzisiaj pojawia się recenzja Loud'u, w środę (tj. 1 października) Talk That Talk, a w niedzielę (tj. 5 października) pojawi się recenzja Unapologetic.
LOUD
Album Loud nagrywany był od lutego do sierpnia 2010 roku (czyli w trakcie trasy koncertowej promującej jej poprzedni album Rated R i nagrywania filmu Battleship), by mieć swoją premierę 10 listopada tego samego roku. Podczas nagrywania albumu Rihanna współpracowała z takimi ludźmi jak Ester Dean, Alex Da Kid czy StarGate. Ludzi było o wiele więcej, ale jak widać po tych trzech nazwiskach sukces był gwarantowany. Na poprzedniej płycie Rihanna była bardziej mroczna, dojrzalsza i wściekła, co było spowodowane jej problemami z Chrisem Brownem. Z Loud'em chciała pójść w zupełnie innym kierunku - bardziej luźnym, radosnym i ciepłym. Muszę powiedzieć, że jej się to udało.