sobota, 31 sierpnia 2013

Ulubione Wokalistki



Florence +the Machine
Ulubiona płyta: Lungs
Ulubione piosenki: Drumming Song, Dog Days Are Over, Leave My Body



Rihanna
Ulubiona płyta: Rated R
Ulubione piosenki: Stupid in Love, What Now, Russian Roulette



Christina Aguilera
Ulubiona płyta: BIONIC
Ulubione piosenki: Ain't No Other Man, Army of Me, Beautiful



Mariah Carey
Ulubiona płyta: e=mc2
Ulubione piosenki: Looking In, Bye Bye, OOC

Lady Gaga
Ulubiona płyta: Born This Way
Ulubione piosenki: Paper Gangsta, Applause, Born This Way

Nicki Minaj
Ulubiona płyta: Pink Friday: Roman Reloaded
Ulubione piosenki: Automatic, Superbass, Roman Holiday



Katy Perry
Ulubiona płyta: Teenage Dream
Ulubione piosenki: Roar, Not Like The Movies, Peacock



Paloma Faith
Ulubiona płyta: Fall to Grace
Ulubione piosenki: New York, Blood, Sweat and Tears, Picking up the pieces

Beyonce
Ulubiona płyta: I Am... Sasha Fierce
Ulubione piosenki: Beautiful Liars, Radio, Halo



Cheryl Cole
Ulubiona płyta: A Million Lights
Ulubione piosenki: 3 Words, Ghetto Baby, Screw You

wtorek, 27 sierpnia 2013

#4 Miley Cyrus - Can't Be Tamed

   
     Niegdyś Hannah Montana, teraz już kobieta, która za kilka miesięcy skończy 21 lat, które w jej kraju jest magiczną liczbą, bowiem oznacza bycie pełnoletnim. She can’t stop, she will do whatever she wants to – taka jest Miley dzisiaj, ale w roku 2010 mogliśmy powoli zacząć oglądać tę przemianę na płycie Can’t Be Tamed. Nie każdy pamięta teledyski do singli w których Miley stała się bardziej odważniejszą, śmiałą i pokazującą swoje kobiece wdzięki, lecz poniekąd nieco agresywną dziewczyną. Przy produkcji albumu pomagał w głównej mierze zespół Rock Mafia oraz John Shanks. Najważniejszym atutem tej płyty jest zaangażowanie Miley w ten projekt. Była główną twórczynią tekstów jedenastu z dwunastu utworów na płycie. Po takim wprowadzeniu nie zostaje mi nic innego jak zaprosić was do przeczytania mojej recenzji na temat tego wydawnictwa.

     Muzyczną podróż z nieoswojoną Miley zaczynamy od spaceru, który został nazwany wolnościowym. Liberty Wall wprowadza nas w nowy świat Miley, w którym mamy robić to do czego zostaliśmy stworzeni jednocześnie nie zważając na hejterów. Piosenki z bardzo walecznym tekstem, ciekawie zaśpiewana i bardzo intrygująca. Who Owns My Heart jest drugą piosenką na płycie. Elektroniczna i mroczna – takie przymiotniki przychodzą do głowy podczas słuchania tego utworu. Miley zastanawia się kto jest właścicielem jej serca – miłość czy sztuka. Idealna piosenka do klubu. Pozostając nadal w ciemnej stronie elektronicznego popu, Miley twierdzi, że nie może zostać oswojona, ale również nie może być za to oskarżana – ona po prostu taka jest. Can't Be Tamed to w pewnym sensie manifest tego, że chce teraz robić wszystko po swojemu. Powoli staje się dorosłą kobietą, która chce decydować o swoim jestestwie. Znakomicie wykonany cover Every Rose Has Its Thorn, który w oryginale śpiewa zespół Poison, rozpoczyna nieco spokojniejszą i jaśniejszą część albumu. Two More Lonely People jest piosenką czysto popową, która sprawdziłaby się w okresie wakacyjnym. Widać, że Miley eksperymentując z dźwiękiem szuka swojej ścieżki w muzyce po której chce dążyć. Balladowy utwór przywracający choć odrobinę i na chwilę ‘starą’ Miley czyli Forgiveness and Love nie należy do tych moich ulubionych. Nużący na dłuższy okres czasu, zaskakujący pod koniec kiedy na chwile przechodzi w szybszy rytm, trochę przekrzyczany. Zdecydowanie na plus muszę zaliczyć nastepny utwór z tracklisty czyli Permanent December. Lekki elektroniczny bit który przenosi nas, wbrew tytułowi, na słoneczną plażę. Tak przynajmniej ja czuję tą piosenkę. Minusami jest to, że głos Miley został zdecyodwanie za bardzo zmieniony komputerowo oraz to, że bardzo przypomina TIK TOK Ke$hy (podczas zwrotek). Stay jest jedną z tych ballad na płycie, które mogę słuchać bez przerwy. I nie chodzi tutaj o piosenkę Rihanny, bo nie o niej tutaj mowa. Słuchając tej piosenki ciarki na plecach gwarantowane. Bit jest świeży, lekki, ale niosący emocje, które Miley idealnie przekazuje podczas śpiewania jej. Scars bardzo przypomina nam nieco bardziej Miley z płyty Breakaway kiedy jej atutem były rockowe piosenki. Teraz postanowiła Rock połączyć z odrobiną elektroniki co wyszło jej bardzo dobrze. Utwór jest znakomitym ‘dawaczem poweru’. Take Me Along jest nastepną piosenką, do której chce się wracać. Połączenie soft-rocka z pianinem i gitarą klasyczną z unikalnym głosem Miley sprawia, że bujam się w rytm tej piosenki. Dzięki uniwersalnemu przesłaniu każdy może utożsamić się z tą piosenką. Nikt nie chciałby być sterowany jak Robot, który potrzebuje specjalnego oprogramowania. Miley znów chce poczuć się wolna by mogła zacząć czuć. Chce uwolnić się z tych sznurów, które ją przetrzymują. Piosenką kończącą krążek Can’t Be Tamed jest My Heart Beats For Love. Miłość jest tą najważniejszą wartością dla której wokalistka żyje i czeka na spotkanie jej na swojej drodze życia. Zdecydowanie ta piosenka jest zaletą tego utworu. Jest bardzo przyjemna dla ucha i co najważniejsze nie jest przekrzyczana, jest w miarę subtelna.

     Podsumowując, trzeci album Miley Cyrus jest wczesną fazą przeistaczania się z miłej dziewczynki Disneya w dojrzałą kobietę, która wie czego chce. Nie che być już więcej sterem – chce móc decydować sama o sobie, bo ma tylko jedno życie, które zostało jej dane. Album zdecydowanie ma więcej plusów aniżeli minusów i jest jak na razie najlepszym wydawnictwem w jej karierze. Nie mogę doczekać się co przyniesie nam z następczynią zatytułowaną BANGERZ

Moja Ocena: 7/10

środa, 21 sierpnia 2013

#3 P!nk - Funhouse


     Był rok 2008 kiedy to P!nk wydała singiel So What promujący jej, wtedy, najnowszą płytę Funhouse. Przed tą płytą mogliśmy ją znać z takich hitów jak Get the Party Started, Family Portrait czy Who Knew. 28-letnia, wtedy, wokalistka z samych Stanów Zjednoczonych nie przejmuje się niczym, stawia na to co kocha, co czuje i co sprawia jej radość. Na płycie słyszymy głównie mocniejszy pop który został w ciekawy sposób połączony z klasycznym rockiem, ale nie tylko – znajdziemy tutaj również ballady przyprawiające o ciarki na plecach. Jednym słowem, dla każdego coś dobrego. Pisanie recenzji albumu, który ma już swoich następców nie przychodzi z łatwością ponieważ jesteśmy teraz przyzwyczajeni do nowego wizerunku P!nk, innych brzmień – bardziej nowoczesnych, ale taka jest kolej wszystkiego - muzyka ewoluuje, a wraz z nią wszyscy artyści.
     Płyta rozpoczyna się dosyć mocno rockową i wyrazistą piosenką So What. P!nk pokazuje nam się z tej bardziej dzikiej strony w stylu gwiazdy rocka nie przejmując się tym czy wpadnie w kłopoty. Chce walczyć. W utworze dominują gitary elektryczne i perkusja, które wzmacniają kilkakrotnie agresywność, waleczność i dzikość tego utworu. Bardzo dobry wybór na pierwszy singiel promujący płytę.

     Na początku drugiej piosenki znów słyszymy gitarę elektryczną, ale z bardziej delikatnym i subtelnym sposobem grania. Sober wprowadza nas w bardziej smutną atmosferę. Jako ciekawostkę należy dodać, że P!nk napisała tę piosenkę gdy organizowała przyjęcie u siebie w domu na którym wszyscy byli pijani – oprócz niej. Wtedy chciała wszystkich wyrzucić. Poszła na plażę i miała wtedy w głowie tekst How do I feel so good sober? Tak zrodził się pomysł do napisania tej jednej z mroczniejszych piosenek na tej płycie. Utwór jest idealny na te smutniejsze dni.

     I don’t believe you jest jedną z tych bardziej osobistych ballad, które wywołują ciarki na plecach. Pokazuje P!nk z tej bardziej delikatnej strony. Jej głos po prostu hipnotyzuje. Nie będę nic więcej pisał o tym utworze – jest po prostu idealny. Zapraszam do posłuchania.

     Jak na razie nie przyspieszamy za bardzo z muzyką. Przed nami One Foot Wrong – piosenka wolna, lecz z pazurem. Chrypka, którą czaruje nas P!nk jest czymś co dodaje ciekawą atmosferę temu utworowi. Nowoczesność połączona z klasyczną rockową balladą. Przepiękna!
     Następna piosenka jest o miłości, ale tej złej miłości, która ją zmienia. W Please Don’t Leave Me P!nk śpiewa o kimś kto ma bardzo zły wpływ na nią, ale jednocześnie nie może pozwolić tej osobie odejść. Miłość zwycięża wszystko, nawet ta zła część związku nie jest w stanie jej złamać. Piosenka została napisana z pomocą Maxa Martinsa.

     Zostajemy nadal w temacie złego wpływu na ludzi. Bad Influence jest jedną z tych bardziej rockowo-imprezowych piosenek na płycie. Przy niej nie sposób usiedzieć w jednym miejscu. Aż chce się z nią śpiewać! Piosenka została stworzona po to by rozbawić ludzi – tekst jest pełen różnych ‘śmiechowych’ tekstów.
     Bawimy się dalej i to równie dobrze jak z poprzedniczką. Funhouse jest najpopularniejszą piosenką z płyty. Każdy pamięta teledysk do tej piosenki [który możecie zobaczyć niżej]. Piosenka ma ukryte znaczenie miłosne. Opowiada o związku, który kiedyś był dla niej idealny, był jak Funhouse. Ale niestety, to wszystko zaczęło się sypać. Postanowiła to spalić za sobą. Jak większość piosenek z tego albumu, opowiada o jej zerwaniu z Carey’em Hartem.

     Przed nami następna ballada. Smutna piosenka Crystal Ball mówi słuchaczowi, że nawet jeśli ktoś się Tobie oświadczy to nie znaczy, że to będzie trwało na zawsze. Miłość potrzebuje świadków. Ona tak myślała, ale nie jest przestraszona tymi zadrapaniami. But I'm not scared at all of the cracks in the crystal ball. W tej piosence albo można się zakochać, albo od razu ją znienawidzić.
     A teraz wchodzimy w zupełnie inny klimat – trochę nie pasujący do całości płyty. Mean muzycznie przypomina Country, ale śpiew P!nk jest nadal czysto rockowy [w końcu ona nadal jest gwiazdą rocka! :D]. Mimo tego, że piosenka jest inna od reszty nie zapada w pamięć jak single. Tematycznie przypomina Please Don’t Leave Me. Now do we stay together cause we’re scared to be alone? /We got used to this abuse it kinda feels like home.
     It’s all your fault jest jedną z tych piosenek nie-singlowych które najbardziej lubię. Delikatny refren, by zaskoczyć nas za chwilę mocniejszym refrenem. Uwielbiam ją też dlatego, że jest waleczna, ale jednocześnie zraniona i przestraszona – jednak jest pewna tego, że to nie jest jej wina. Jedynym minusem jest użycie Autotune’a w bridge’u.
     Rock i a’la rap? To przynosi nam nastepny utwór Ave Mary A. Jest to chyba mój faworyt z tej płyty. P!nk zaskakuje swoim wokalem w refrenie, wyciąga naprawdę trudne dźwięki. Chrypka ustąpiła miejsca emocjom takim jak złość, gniew i strach. Utwór oceniam 10/10, musicie go posłuchać.
     Glitter in the Air zamyka standardową wersję płyty. Piękna popowa ballada z użyciem pianina, w której zadanych zostało wiele pytań została wybrana jako ostatni singiel z tej płyty. Piosenka mówi o sile miłości i ryzykownych działaniach jakie za sobą pociąga. Wokal P!nk tworzy taką atmosferę, którą poczuć może każdy. Słychać, że została zraniona.

     Na koniec został dołączony bonus w postaci piosenki This Is How It Goes Down w ducie z Travis’em McCoy’em. Wielkim minusem tej piosenki jest to, że głos P!nk jest za bardzo przetworzony komputerowo. Rapowanie Travis’a jednak jest przeciętne. Ani nie podnosi renomy tego utworu, ani go nie rozkręca. Dobrze, że nie został dodany jako część albumu, tylko jako bonus.
     Podsumowując, płyta ma swoje plusy i minusy. Single zostały wybrane idealnie do klimatu płyty. Właśnie z tego powodu nie rozumiem użycia piosenki Mean w trackliście. Piosenka jest fajna, ale trochę psuje jej klimat. Podoba mi się to, że swoje przeżycia przelała na papier a potem ubrała je w muzykę. To sprawia, że ten album staje się jeszcze bardziej osobisty i możemy poczuć razem z P!nk co wtedy czuła, bo jej głos sprawia, że wczuwam się bardzo w jej stan emocjonalny. Cieszę się, że piosenka z Travis’em McCoyem została użyta tylko i wyłącznie jako bonus, bo należy do tych najsłabszych.


OCENA: 8/10


niedziela, 18 sierpnia 2013

#2 fun. - Some Nights


     Tematem dzisiejszej recenzji jest płyta zespołu, którego przez długi okres czasu omijałem szerokim łukiem. Popularność ich najbardziej znanego przeboju odrzucała mnie i drażniła. Wszyscy słuchali We Are Young, wszystkim się to podobało – tylko ja, jako jeden z nielicznych, twierdziłem, że ta piosenka nie jest idealna, nie jest przebojowa i nie nadaje się do słuchania na dłuższy okres czasu. Zakupiłem tę płytę w formie digital na początku tego roku, lecz nie miałem czasu jej przesłuchać. Byłem ciekawy, ale nie mogłem przezwyciężyć swojej niechęci - do czasu, aż dorwałem tę płytę w promocji za 19.99 i do tego były dorzucone dwie inne płyty jako gratisy. Zdecydowałem się na zakup i wiedziałem, że zrecenzuje tę płytę dla was.
     Płyta zaczyna się od wstępu, który od razu przypomina legendarny zespół Queen. Dzięki chórkom, które zostały dodane by uzupełnić wokal Nate'a Ruessa, przenosimy się w świat opery. Czerwone kurtyny, duża, drewniana scena, a na niej Nate, który wprowadza nas w ich świat muzyki. Tak czuję się podczas słuchania tego wprowadzenia. Idealnie wpasowane oklaski pod koniec utworu są wspaniałym dopełnieniem, ale zarazem rozpoczęciem podróży, która będzie dane nam doświadczyć słuchając tej płyty.

     Przechodzimy teraz do piosenki tytułowej, czyli Some Nights. What do I stand for? Takie pytanie zadaje wokalista. Idealna piosenka radiowa, która została wydana jako drugi singiel i poradziła sobie w radiach na całym świecie znakomicie, choć nie przebiła sukcesu poprzedniego singla. Piosenka jest muzycznym eksperymentem. Słyszymy żywe instrumenty połączone z Vocoderem, który został rozsławiony przez Will.I.Am’a. Jednak to nie jest aż taki zły zabieg w użyciu tego instrumentu – dzięki niemu utwór stał się bardziej różnorodny, elektroniczny i przyjemny do ucha, ponieważ został on tylko użyty w kilku momentach, a prawdziwy głos Nate’a jest praktycznie w całości zachowany.

     Kto by nie znał kolejnej piosenki z repertuaru fun.? To dzięki tej piosence stali się sławni na całym świecie. Nagrana w duecie z Janelle Monae piosenka We Are Young królowała w każdej stacji muzycznej na całym świecie. Jednak ja na początku byłem bardzo negatywnie nastawiony do tej piosenki. Byłem jednym z nielicznych, którzy tej piosenki nie pokochali, wręcz nienawidzili. Jednak teraz, gdy słucham jej po raz enty, stwierdzam, że jest to bardzo fajna piosenka – inna niż to co jest puszczane w radiach, ale dzięki temu jest intrygująca. Zaskakuje – na początku zaczyna się w szybszym tempie, by podczas refrenu zwolnić. TONIIIIIIIIGHT – WEEEEE ARE YOUUUUUNG! To właśnie ten moment jest bardzo chwytliwy, idealny do radia. Śpiew Janelle dodatkowo umila czas spędzony z tą piosenką.

     Pozostajemy dalej w zwolnionym tempie – ballada Carry On wita nas samym pianinem, gitarą i głosem Nate’a, by później stać się szybszą, bardziej zwariowaną i pełną energii. Gitara elektroniczna użyta w bridge’u idealnie dopełnia całość. Piosenka idealna do radia, z chwytliwym refrenem, była 3 singlem z płyty.

     W następnej piosence zespół twierdzi, że It Gets Better. Piosenka elektroniczno-żywa. Słyszymy żywe instrumenty, ale też elektronikę. Pogłos wokalu Nate’a znów przypomina Queen’ów. Być może piosenka była inspirowana ich twórczością. Słyszę również podobieństwo do Paramore z czasów Brand New Eyes, ale tylko w kilku momentach. Piosenka bardzo energiczna i pozytywna. Aż wierzę im, że It Gets Better!

      Ostatni singiel z płyty, Why Am I the One? to znów wolniejsza ballada pokazująca różne oblicza głosu głównego wokalisty, niczym Jessie J ze swoim charakterystycznym głosem. Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych piosenek z tej płyty. Wolna, ale subtelna, dziwna, ale ciekawa, a co najważniejsze porywająca do śpiewania z nim. I jesteśmy w połowie naszej podróży – zakończenie piosenki nam to pokazuje.

     Jesteśmy teraz All Alone, wchodzimy w trochę inny świat, ale dalej popowo-rockowy. Piosenka idealna do pobujania się na ich koncercie, muzyka wprawia człowieka w pozytywny nastrój. Wstęp i zakończenie piosenki znów wskazuje na inspirację twórczością zespołu Queen.

     All Alright, następna ballada na płycie. Przez całą piosenkę słyszymy ludzi, którzy zostali dodani specjalnie, by dodać uroku tej piosence. Jest to ukłon zespołu w stronę fanów, bo na scenie czują się znakomicie i uwielbiają ich słyszeć podczas koncertów. Piosenka utrzymana jest w smutnym tonie, po utracie przyjaciół. Główny bohater traci wiarę w to, że znajdzie kogoś kto zostanie w jego zyciu na zawsze:  But I came back with the belief that everyone I love is gonna leave me.

     Jesteśmy już jedną nogą na końcu albumu. One Foot, bo tak nazywa się dziewiąta piosenka na trackliście Some Nights, zaskakuje nas powtarzającą się melodią, która albo się od razu kocha, albo nienawidzi. Na dłuższą metę może stać się irytująca. Ja jednakże cenię ten utwór – jest inny od tego co możemy usłyszeć w stacjach muzycznych. Co prawda, jest dziwny – powtarzający się, ale przerywnik jakby wyrwany z piosenki We Are Young jeszcze bardziej łączy całą płytę w jedność.

     Przechodzimy do następnej i zarazem najdłuższej piosenki Stars. Znów możemy usłyszeć ludzi, oklaski – tak samo jak na All Right, lecz tym razem piosenka jest bardziej pozytywna, taneczna – w stylu Beatlesów przez chwilę, by znów przypominać Queenów. Tym razem został użyty w bardzo dużej ilości Autotune, który niestety niszczy trochę tę kompozycję. Jest to najmniej lubiana piosenka przeze mnie na tej płycie.

     fun. nie chce się z nami jeszcze żegnać, dali bonus w postaci piosenki Out On the Town, która jest jak wisienka na torcie. Idealna piosenka na zakończenie płyty – żywe instrumenty, czysty wokal Nate’a. Piosenka w stylu nowego wizerunku Bruno Marsa, lecz to zupełnie inna osoba. Perkusja i gitary dają temu utworowi bardzo pozytywnej energii – aż chce się tę piosenkę włączyć ponownie, i znów, i znów i znów.

     Podsumowując, nie sposób nie wspomnieć, że na początku byłem bardzo negatywnie nastawiony do tego zespołu. Już od dawna miałem tę płytę zakupioną w formie digital, by się z nią zapoznać. Ostatnio udało mi się ją dorwać w bardzo niskiej cenie, więc dzień później wraz z przyjacielem zabraliśmy się do przesłuchania tej płyty. Na plus tej płyty przemawia oryginalność, ale zarazem i inspiracja zespołem Queen. Podziwiam również głos głównego wokalisty, Nate’a, który w wielu momentach zaskoczył mnie pozytywnie. Minusem tej płyty jest jedna piosenka która niespecjalnie przypadła mi do gustu – All Right. Minusem mógłbym też nazwać użycie Vocodera oraz Autotune’a, ale rozumiem, że był to zabieg niezbędny. Na szczęście, nie został on użyty za często i nie przeszkadza to w słuchaniu tej płyty. Moja opinia na temat tej płyty mnie zaskoczyła – myślałem, że będzie kiepska, a okazuje się, że jest bardzo dobra.

                
MOJA OCENA: 9/10

Nieznana Piosenka [1]: Mariah Carey – Looking In

     
     Mariah Carey nagrała przepiękną i ponad czasową balladę zamykającą album Daydream. Lookin In, bo tak nazywa się wyżej wspomniana piosenka, została napisana i wyprodukowana głównie przez Mariah we współpracy z Walterem Astansieffem, który na swoim koncie ma największy hit który został napisany specjalnie do filmu – mianowicie My Heart Will Go On


     Utwór, który trwa 3.35, na początku trzyma słuchacza w napięciu. Mariah śpiewa do fanów, ‘haterów’, którzy myślą, że ona żyje w przepięknym – złotym – świecie, mówi że to jednak nie wszystko, i nie będzie im dane poznać tej ‘prawdziwej Mariah’. Twierdzi, że ‘żyje’ w niej inna kobieta’, która się boi, płacze i marzy o różnych rzeczach których nie będzie dane jej zrobić. Każe przestać ludziom myśleć, że ona wszystko bierze jako coś oczywistego dla niej, jest świadoma tego co ma, nie podda się i nie pozwoli ‘haterom’ odebrać tego co jest dla niej najważniejsze. Myślę, że warto zapoznać się z tą piosenką, ponieważ po pierwsze głos Mariah tworzy smutny obraz rzeczywistości jaka ją otacza, wprowadza w nostalgię by zaraz stać się silnym, broniącym siebie, a po drugie ta piosenka pasuje do każdego artysty, który znany jest na całym świecie. Wielu ludzi uważa, że zna danego artystę bardzo dobrze, ale tak nie jest. Nie wiemy jak się zachowują na co dzień – w domowym zaciszu – jakie mają priorytety. Wiadomo, możemy się domyślać po ich zachowaniu, ale nie każde zachowanie definiuje jestestwo człowieka. Ale najbardziej dotyczy to haterów, którzy potrafią tylko krytykować widząc pojedyncze zachowanie danego człowieka, nie zauważając całości w której są też pozytywne zachowania. Pasuje tutaj przysłowie: Don’t judge a book by its cover (Nie oceniaj książki po okładce). 

środa, 14 sierpnia 2013

All I Need + konkurs na facebook'u


    Kariera Margaret nabrała tempa po wydaniu jej pierwszego, debiutanckiego singla Thank You Very Much w którym czuć inspiracje pochodzącą od Lily Allen. Wgłębiając się dalej w jej debiutancką EPkę możemy zauważyć inspirację jeszcze większą gwiazdą, mianowicie Rihanną. Czyżby nasza Polska gwiazda chciała zrobić tak wielką karierę jak Riri? Najbardziej inspirację twórczością i stylem śpiewania barbadoskiej gwiazdy słychać w piosence All I Need oraz I Get Along. Margaret stara się wyciągać dźwięki tak jak Rihanna, co jej wychodzi bardzo dobrze i myślę, że warto zwrócić na to uwagę.
     Zapraszam wszystkich do kupna debiutanckiej EPki Margaret
     Zapraszam również do wzięcia udziału w konkursie organizowanym na moim profilu na facebooku :) Do wygrania:
     Aby wygrać debiutancką płytę Mi-Li 'Miejskie Gawędy o Miłości i zbrodniach' należy:
     - polubić mój profil
     - polubić ten post
     - polubić profil Mi-La
     - napisać komentarz o treści: 'zrobione'

    Wszystko będzie dokładnie sprawdzone. Koniec konkursu nastąpi dnia 23 sierpnia o godzinie 20:00, natomiast wyniki zostaną ogłoszone dnia następnego czyli 24 sierpnia o godzinie 12:00. Życzę szczęścia!

'Mi-La, [...], jest twardą i inteligentną kobietą, na domiar tego posiada niezwykle przyjemną aparycję.' (zaczerpnięte z bloga: http://josezyje.blogspot.com/) 

     Zapraszam również do podzielenia się wiadomością o konkursie ze znajomymi, dajmy wszystkim szansę na możliwość wygrania tej niezwykłej płyty!
    


wtorek, 13 sierpnia 2013

I live for the APPLAUSE

 

     Lady Gaga zaskoczyła nas wszystkich. Ona, DJ White Shadow i wytwórnia Interscope zdecydowali się opublikować najnowszy singiel Applause szybciej niż to było zapowiadane. Wszystko spowodowane było masą wycieków tejże piosenki, które sama Gaga potwierdziła jako prawdziwe. 

     Aby wypromować tę piosenkę zdecydowała się zrobić filmik, który promuje jej powrót. Jednakże nie należy on do tych zwykłych filmików które pozytywnie promują produkt, jest wręcz odwrotnie. 

     'Lady Gaga się skończyła', 'Nie kupuj Applause' - takie napisy możemy w nim znaleźć. Jest to ciekawy sposób na promocję, inny od tego do czego artyści nas przyzwyczaili. Na pewno jest to sposób bardzo kontrowersyjny i przyciągający uwagę. 
    Sam singiel utrzymany jest w iście dance'owym stylu, ale nie taki który możemy znaleźć na co dzień w toplistach radiowych. Utrzymany jest w stylu z czasów 'The Fame' połączony z latami 80' oraz nowoczesnością, co możemy usłyszeć w bridge'u przed każdym z refrenów. Wokalnie Lady Gaga spisała się na medal. Słychać jej prawdziwy głos, nie jest za bardzo podrasowany jak za czasów 'The Fame', co jest wielkim, ale to wielkim atutem tego utworu. Fazę na ten utwór od samego początku wydania mają ludzie na całym świecie. To właśnie przez TEN utwór portal Last.FM miał problemy z nadążeniem zliczania wszystkich utworów. Na chwilę obecną na moim osobistym profilu mam 58 odtworzeń (!). Według mnie, utwór ten stanie się hitem na całym świecie w bardzo krótkim czasie. Jest bardzo chwytliwy, porywający do tańca a co najważniejsze jest uzależniający, nie da się go przestać słuchać. Jestem pewny, że Little Monsters spiszą się na całego i wszędzie będą na ten utwór głosować!
     A co wy myślicie o nowym utworze Mother Monster? Piszcie w komentarzach!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Bonnie McKee – American Girl

     Autorka takich hitów jak Ooh La La (Britney Spears), How We Do (Party), C’Mon (Ke$ha), Hold It Against Me (Britney Spears) czy Teenage Dream, Last Friday Night, California Gurls (Katy Perry) postanowiła spróbować swoich sił na rynku muzycznym. American Girl, bo tak nazywa się jej debiutancki singiel, jest piosenką typowo taneczną idealnie wpasowującą się w radiowe wymogi. Jako plus tej piosenki mogę wskazać to, że nie poszła w stronę tego co jest teraz bardzo popularne, czyli dubstepu. Postanowiła pokazać siebie w innym świetle, w piosence czysto popowej bez żadnych niepotrzebnych dodatków, które mogłyby zepsuć tę piosenkę. Jest to piosenka idealna na wakacje, letnie imprezy ze znajomymi przy muzyce porywającej do tańca, bo słuchając tej piosenki nie sposób usiedzieć w jednym miejscu. Piosenka utrzymana jest w stylu Teenage Dream. Co ciekawe, artyści którym Bonnie McKee pomagała zdecydowali się jej pomóc tworząc Lip Sync video, które możecie obejrzeć tutaj:


     Teledysk do tej piosenki został zainspirowany, jak to Bonnie stwierdziła, filmem Spring Breakers, w którym wystepuje m.in. Selena Gomez oraz Vanessa Hudgens. Teledysk utrzymany jest w iście wakacyjnym stylu. Ale myślę, że każdy powinien sam obejrzeć ten teledysk i poznać Bonnie McKee, bo naprawdę warto. Teledysk znajdziecie tutaj:

niedziela, 11 sierpnia 2013

#1 Rita Ora - ORA

    
     ‘Boże, ale ona jest podobna do Rihanny’ – to była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy kiedy po raz pierwszy zobaczyłem teledysk do jej debiutanckiego singla How We Do (Party). Rita Ora, 22 letnia brytyjska wokalistka pochodząca z Kosowa, talent do śpiewu zdecydowanie posiada – wystarczy obejrzeć jej kilka występów na żywo by się o tym przekonać. W roku 2009 próbowała swoich sił w lokalnych eliminacjach do Eurowizji podczas których Wielka Brytania miała wybrać swojego reprezentanta. ‘Na jej szczęście’ nie wygrała, dzięki czemu nie zamknęła się przed nią droga do zawarcia kontraktu z samym Jay’em – Z pod koniec tego samego roku. 14 Grudnia 2011 roku Rita Ora wraz z Dj Freshem wydali singiel Hot Right Now, który osiagnął 1 miejsce w UK. Tak dochodzimy do wydania jej debiutanckiego singla, który swoją premierę miał 24 lutego 2012 roku. Płyta natomiast została wydana 27 sierpnia.
     ORA, bo tak nazywa się jej debiutancka płyta nagrywana była między 2009 a 2012 rokiem. Podczas sesji nagraniowych Rita spotkała się m.in. z Sia Furler, Switch’em, Will.I.Am’em czy Stargate’m. Wokalnie pokazała nam bardzo wysoki poziom jak na debiutancką płytę. Pokazała, że potrafi w umiejętny sposób przechodzić z niższych dźwięków na wyższe. Przejdźmy teraz do mojej oceny poszczególnych piosenek z albumu.
     Ora wita się z nami krótką piosenką Facemelt, która jest wprowadzeniem do albumu i ostrzeżeniem byśmy byli ostrożni: ‘…I know what you came for, but please please be careful, my little daredevils , we might as well jump…’. Mocny i mroczny bit wprowadza nas w stan ciekawości – co będzie dalej. Lubię takie wprowadzenia do albumów.

     Roc’ the Life jest nastepną piosenką na płycie, która utrzymana jest w podobnym mrocznym i mocnym bicie jak jego poprzednik. Chwytliwy refren ‘Roc the li – li – li – li – li – li – li – li – li – li – life’ przez długi okres czasu nie chce wyjść mi z głowy. Z jednej strony lekka, lecz na dłuższy okres czasu nużąca. Została wydana jako singiel promocyjny wraz z teledyskiem w UK 23 czerwca 2012 roku.

     Wchodzimy teraz w świat niekończącej się imprezy ‘I wanna party and bullshit, and party and bullshit...’. To dzieki tej piosence świat dowiedział się kim tak naprawdę jest Rita Ora. How We Do (Party) puszczany był w radiach na całym świecie. Piosenka jest bardzo lekka dla ucha, idealna na domówkę kiedy chcemy się zrelaksować po ciężkim dniu z przyjaciółmi, jednocześnie nie chcąc dostać bólu głowy od zbyt mocnej muzyki. Wydanie tej piosenki jako singiel promujący debiutancki album było strzałem w dziesiątkę. To  było coś czego rynek muzyczny w tamtym czasie potrzebował.

     R.I.P jest to piosenka napisana specjalnie napisana dla Rity przez Drake’a znanego m.in. z piosenki Take Care w duecie z Rihanną. Nagrana w duecie z Tinie Tempah powraca znów do mocniejszych bitów. Przypomina mi trochę ona połączenie Rockstar 101 i Fire Bomb z Rated R, co jest wielkim atutem tej piosenki, bo ta płyta Rihanny leży mi głęboko w sercu.

     Z Radioactive przenosimy się w elektroniczny świat przyszłości. Użyta elektronika w piosence idealnie wpasowuje się w dzisiejsze trendy które rządzą radiami; to właśnie dlatego została ona wybrana jako singiel promujący płytę. Idealna piosenka do klubu co potwierdza Rita śpiewając: This club's radioactive, drop the bomb, lemme feel the beat, this club's radioactive, drop the bomb, lemme feel the beat(Ten klub jest radioaktywny, upuść bombę, pozwól mi poczuć bit, ten klub jest radioaktywny, upuść bombę, pozwól mi poczuć bit). Ta piosenka to jeden z moich ulubionych utworów z tej płyty.

     Shine Ya Light ? Piosenka idealnie pasująca do How We Do (Party)- lekka, przyjemna dla ucha, z zapadającym w pamięci refrenem. Co więcej, ociera się ona trochę o styl Reagge. Widać, że Rita potrafi się odnaleźć w różnych gatunkach muzycznych, lubi eksperymentować, a co najważniejsze – wychodzi jej to bardzo dobrze.

     Miłość i wojna – Love and War. Już kiedyś to słyszałem – śpiewała o tym Jordin Sparks w swojej piosence Battlefield. Rita jest już zmęczona walką, chcę przestać: I don’t wanna fight anymore (Nie chcę nigdy więcej wlaczyć). Z jednej strony piosenka jest delikatna z bardziej wyrazistym podkładem. Śpiew symbolizuje miłość, a muzyka wojnę – takie jest moje odczucie po przesłuchaniu kilkunastu razy tej piosenki.
     Cofamy się w świat Rock ‘n Rolla dzięki piosence Uneasy, ale tylko na kilkanaście sekund podczas zwrotek. Nastepnie wchodzimy w świat elektroniki. Muszę stwierdzić, że jest to ciekawe połączenie. Piosenka należy do tych lekkich piosenek z chwytliwym refrenem.  
     Nie wiem jedynie co napisać na temat następnej piosenki z tracklisty napisanej przez i nagranej z Will.I.Am. Fall in Love, bo tak ta piosenki się nazywa, jest pomyłką jeśli chodzi o umieszczenie jej na tej płycie. Kompletnie nie pasuje do albumu. Podkład jest irytujący, a głos Will.I.Am’a pozostawia jak zwykle wiele do życzenia. Fa-lalalala – naprawdę? Może miała to być piosenka świąteczna.
     Been Lying jest praktycznie jedyną piosenką napisaną prawie w całości przez Ritę. A szkoda, bo Rita ma potencjał w pisaniu tekstów. Piosenka od razu poprawia nastrój po irytującej poprzednicce. Piękna, delikatna, miłosna i trochę elektroniczna ballada. Rita nie chce zatracić się w miłości bardziej niż to potrzebne, bo mogłaby wtedy okłamać siebie i zapomnieć kim tak naprawdę jest. Oby więcej taki piosenek na następnej płycie.
     Hello, Hi, Goodbye jest piosenką zamykającą album. Rita chce otrząsnąć się po utraconej miłości, której ona już nie czuje. Delikatna ballada w którą został bardzo umiejetnie wplątany przepiękny wokal Rity. Idealne zakończenie płyty.
     Jako dodatek znajdujemy na płycie pierwszy jej hit, który usłyszała w radiu – Hot Right Now. Jak na DJ przystało, Fresh zrobił bardzo elektroniczny utwór, który idealnie wpasowuje się w parkiety klubów na całym swiecie. Niestety jej głos na nim w niektórych momentach jest komputerowo ulepszony i to słychać od razu.

     Podsumowując, debiutancka płyta Rity Ory jest udanym eksperymentem z jej strony. Szuka swojej ścieżki, którą chce podążać w muzyce - poniekąd już się określiła - chce rywalizować z gwiazdami pop'u. Płyta mi się bardzo spodobała. Elektroniczno-przyciągająca, a jej wokal pokazuje, ze potrafi poradzić sobie w różnych bitach - od tych lekkich po te dzikie, mocne czy agresywne. 

Moja ocena: 8/10

czwartek, 8 sierpnia 2013

3, 2, 1... START!

Nie ma nic przyjemniejszego od słuchania muzyki z oryginalnej płyty zakupionej w sklepie trzymając książeczkę w której umieszczone są zdjęcia artysty i/lub teksty piosenek. Tak chciałbym zaprosić was do czytania mojego bloga na którym pojawiać się recenzje płyt które kupiłem bądź już posiadam w swojej kolekcji, która z dnia na dzień się powiększa. 
Jeśli jesteś ciekawy czego aktualnie słucham - zapraszam na mój profil na portalu Last.FM:

Recenzje planowane w najbliższym czasie:
1) Rita Ora - ORA
2) Leona Lewis - Glassheart