Był rok 2008 kiedy to P!nk wydała
singiel So What promujący jej, wtedy, najnowszą płytę Funhouse. Przed tą płytą
mogliśmy ją znać z takich hitów jak Get the Party Started, Family Portrait czy
Who Knew. 28-letnia, wtedy, wokalistka z samych Stanów Zjednoczonych nie
przejmuje się niczym, stawia na to co kocha, co czuje i co sprawia jej radość.
Na płycie słyszymy głównie mocniejszy pop który został w ciekawy sposób połączony
z klasycznym rockiem, ale nie tylko – znajdziemy tutaj również ballady
przyprawiające o ciarki na plecach. Jednym słowem, dla każdego coś dobrego.
Pisanie recenzji albumu, który ma już swoich następców nie przychodzi z
łatwością ponieważ jesteśmy teraz przyzwyczajeni do nowego wizerunku P!nk,
innych brzmień – bardziej nowoczesnych, ale taka jest kolej wszystkiego -
muzyka ewoluuje, a wraz z nią wszyscy artyści.
Płyta rozpoczyna się dosyć mocno rockową i wyrazistą
piosenką So What. P!nk pokazuje nam się z tej bardziej dzikiej strony w stylu
gwiazdy rocka nie przejmując się tym czy wpadnie w kłopoty. Chce walczyć. W
utworze dominują gitary elektryczne i perkusja, które wzmacniają kilkakrotnie
agresywność, waleczność i dzikość tego utworu. Bardzo dobry wybór na pierwszy
singiel promujący płytę.
Na początku drugiej piosenki znów słyszymy gitarę
elektryczną, ale z bardziej delikatnym i subtelnym sposobem grania. Sober
wprowadza nas w bardziej smutną atmosferę. Jako ciekawostkę należy dodać, że
P!nk napisała tę piosenkę gdy organizowała przyjęcie u siebie w domu na którym
wszyscy byli pijani – oprócz niej. Wtedy chciała wszystkich
wyrzucić. Poszła na plażę i miała wtedy w głowie tekst How do I feel so good
sober? Tak zrodził się pomysł do napisania tej jednej z mroczniejszych piosenek
na tej płycie. Utwór jest idealny na te smutniejsze dni.
I don’t believe you jest jedną z tych bardziej osobistych ballad,
które wywołują ciarki na plecach. Pokazuje P!nk z tej bardziej delikatnej
strony. Jej głos po prostu hipnotyzuje. Nie będę nic więcej pisał o tym utworze
– jest po prostu idealny. Zapraszam do posłuchania.
Jak na razie nie przyspieszamy za bardzo z muzyką. Przed
nami One Foot Wrong – piosenka wolna, lecz z pazurem. Chrypka, którą czaruje
nas P!nk jest czymś co dodaje ciekawą atmosferę temu utworowi. Nowoczesność
połączona z klasyczną rockową balladą. Przepiękna!
Następna piosenka jest o miłości, ale tej złej miłości,
która ją zmienia. W Please Don’t Leave Me P!nk śpiewa o kimś kto ma bardzo zły
wpływ na nią, ale jednocześnie nie może pozwolić tej osobie odejść. Miłość
zwycięża wszystko, nawet ta zła część związku nie jest w stanie jej złamać.
Piosenka została napisana z pomocą Maxa Martinsa.
Zostajemy nadal w temacie złego wpływu na ludzi. Bad
Influence jest jedną z tych bardziej rockowo-imprezowych piosenek na płycie.
Przy niej nie sposób usiedzieć w jednym miejscu. Aż chce się z nią śpiewać!
Piosenka została stworzona po to by rozbawić ludzi – tekst jest pełen różnych ‘śmiechowych’
tekstów.
Bawimy się dalej i to równie dobrze jak z poprzedniczką.
Funhouse jest najpopularniejszą piosenką z płyty. Każdy pamięta teledysk do tej
piosenki [który możecie zobaczyć niżej]. Piosenka ma ukryte znaczenie miłosne.
Opowiada o związku, który kiedyś był dla niej idealny, był jak Funhouse. Ale
niestety, to wszystko zaczęło się sypać. Postanowiła to spalić za sobą. Jak
większość piosenek z tego albumu, opowiada o jej zerwaniu z Carey’em Hartem.
Przed nami następna ballada. Smutna piosenka Crystal Ball
mówi słuchaczowi, że nawet jeśli ktoś się Tobie oświadczy to nie znaczy, że to
będzie trwało na zawsze. Miłość potrzebuje świadków. Ona tak myślała, ale nie
jest przestraszona tymi zadrapaniami. But I'm not scared at all of the cracks in the crystal ball. W tej piosence albo można się zakochać,
albo od razu ją znienawidzić.
A teraz wchodzimy w zupełnie inny klimat – trochę nie
pasujący do całości płyty. Mean muzycznie przypomina Country, ale śpiew P!nk
jest nadal czysto rockowy [w końcu ona nadal jest gwiazdą rocka! :D]. Mimo
tego, że piosenka jest inna od reszty nie zapada w pamięć jak single. Tematycznie przypomina Please Don’t
Leave Me. Now do we stay together cause we’re scared to be alone? /We got used
to this abuse it kinda feels like home.
It’s all your fault jest jedną z tych piosenek
nie-singlowych które najbardziej lubię. Delikatny refren, by zaskoczyć nas za
chwilę mocniejszym refrenem. Uwielbiam ją też dlatego, że jest waleczna, ale
jednocześnie zraniona i przestraszona – jednak jest pewna tego, że to nie jest
jej wina. Jedynym minusem jest użycie Autotune’a w bridge’u.
Rock i a’la rap? To przynosi nam nastepny utwór Ave Mary A.
Jest to chyba mój faworyt z tej płyty. P!nk zaskakuje
swoim wokalem w refrenie, wyciąga naprawdę trudne dźwięki. Chrypka ustąpiła
miejsca emocjom takim jak złość, gniew i strach. Utwór oceniam 10/10, musicie
go posłuchać.
Glitter in the Air zamyka standardową wersję płyty. Piękna
popowa ballada z użyciem pianina, w której zadanych zostało wiele pytań została
wybrana jako ostatni singiel z tej płyty. Piosenka mówi o sile miłości i
ryzykownych działaniach jakie za sobą pociąga. Wokal P!nk tworzy taką atmosferę,
którą poczuć może każdy. Słychać, że została zraniona.
Na koniec został dołączony bonus w postaci piosenki This Is
How It Goes Down w ducie z Travis’em McCoy’em. Wielkim minusem tej piosenki
jest to, że głos P!nk jest za bardzo przetworzony komputerowo. Rapowanie Travis’a
jednak jest przeciętne. Ani nie podnosi renomy tego utworu, ani go nie
rozkręca. Dobrze, że nie został dodany jako część albumu, tylko jako bonus.
Podsumowując, płyta ma swoje plusy i minusy. Single zostały
wybrane idealnie do klimatu płyty. Właśnie z tego powodu nie rozumiem użycia
piosenki Mean w trackliście. Piosenka jest fajna, ale trochę psuje jej klimat.
Podoba mi się to, że swoje przeżycia przelała na papier a potem ubrała je w
muzykę. To sprawia, że ten album staje się jeszcze bardziej osobisty i możemy
poczuć razem z P!nk co wtedy czuła, bo jej głos sprawia, że wczuwam się bardzo
w jej stan emocjonalny. Cieszę się, że piosenka z Travis’em McCoyem została
użyta tylko i wyłącznie jako bonus, bo należy do tych najsłabszych.
OCENA: 8/10
Lubię niektóre piosenki P!nk, z tej płyty słuchałam ,,Funhouse" i był to pierwszy utwór ww. wokalistki, który polubiłam. Później coraz częściej słuchałam jej piosenek. ,,I Don't Believe You" mam na mp3 do dzisiaj. Pięknie zaśpiewany kawałek! ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Utwór 'I Don't Believe You' jest przepiękny :D
UsuńPłyta naprawdę bardzo przyzwoita mająca na koncie kilka fajnych numerów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Również pozdrawiam! :)
UsuńZa tysięcznym obejrzeniem teledysku "So What?" zaczął mi się on podobać. "Please, Don't Leave Me" jest rewelacyjne, "Sober" i "Funhouse" też trzymają poziom. Łzawe "I Don't Believe You" jest beznadziejne. Nie słuchałam albumu, ale Pink ww. hitami, że jest świetną artystką. Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńPolecam ten album. Jest świetny! :D
UsuńPłyta bardzo dobra. Lubię te zadziorne piosenki, chociaż spokojniejsze ballady też są niczego sobie :D
OdpowiedzUsuńKażdy może znaleźć sobie coś dla siebie na tej płycie :D
UsuńDobra płyta, choć wolę "I'm not dead"
OdpowiedzUsuńNowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (Margaret "All I Need")
OdpowiedzUsuń