sobota, 14 września 2013

#7 The 1975 - The 1975

      Zespół The 1975 jest stosunkowo mało znany w Polsce, więc natrafiłem na niego bardzo przypadkowo, dzięki aplikacji Spotify na liście najczęściej słuchanych albumów… w Wielkiej Brytanii. Został wydany we wrześniu 2013 roku i zawiera aż 16 kompozycji wyprodukowanych przy pomocy Mike Crossey’a, który wcześniej współpracował np. z Arctic Monkeys czy Foals. Chłopacy z zespołu poznali się w szkole w 2002 roku, zaprzyjaźnili się i tak powoli ukształtował się zespół The 1975. Zaczynali od występowania na wydarzeniach organizowanych dla nastolatków, gdzie mogli zaprezentować swoje interpretacje piosenek. Inspiracji sięgają u Michaela Jacksona, u Rolling Stonsów czy nawet u Sigur Rós. Po pewnym czasie zaczęli tworzyć własne kompozycje inspirując się popowymi hookami, które łączyli gitarowymi melodiami. W 2012 roku wydali swoją pierwszą EPkę zatytułowaną Facedown. Singiel z tego wydawnictwa stał się bardzo popularny na muzycznych blogach i tak powolutku gromadzili coraz większą rzeszę fanów. W późniejszym czasie wydawali następne EPki z których pochodzi hit taki jak Sex. Aż w końcu nadszedł czas na ich debiutancki longplay.
   Płyta zaczyna się od swego rodzaju wstępu nazwanego The 1975 w którym wita nas bardzo elektronicznie zmieniony głos, który nie zachęca do słuchania dalszej części płyty. Wstęp jest na początku ciekawy, lecz później nudny i aż trochę uszy bolą słuchając go przez słuchawki. The City jest następnym utworem na płycie, który charakteryzuje się mocną perkusją połączoną z elektroniczną muzyką. 

   W bardzo ciekawy sposób został użyty efekt echa w pierwszej ze zwrotek. Refren jest połączeniem dwóch gatunków – mianowicie popu i rocka. Piosenka ma bardzo chwytliwy tekst, jest bardzo przyjemna i idealnie sprawdziłaby się jako singiel promujący to wydawnictwo. Następna piosenka M.O.N.E.Y jest bardzo chaotyczna. Przypomina mi trochę melodię z gier 8-bitowych kiedy to nie było jeszcze czegoś takiego jak HD czy 3D. Wyróżnia się tym, że w tle za głosem wokalisty jest pełno pogłosów, które sprawiają, że ta piosenka jest dla mnie irytująca. Jedna z gorszych pozycji na tym albumie. Któżby nie lubił od czasu do czasu zjeść Chocolate. Jest to lekka popowo-rockowa piosenka. Subtelność gitary w tej piosence powala na kolana. Ma bardzo chwytliwy i przyjemny tekst. Piosenka zdecydowanie na plus. Ze jednej przyjemności przechodzimy w drugą, mianowicie przed nami utwór Sex

    Został wydany 10 września jako singiel. Charakteryzuje się mocną gitarą, która z czasem może stać się irytująca, na krótszą metę jest do zniesienia. Refren jest o wiele mocniejszy, czuć w nim moc. Ale co najdziwniejsze to to, że piosenka ta nie zwiera w sobie typowej konstrukcji: zwrotka + refren + zwrotka + refren + bridge + refren. Jest stworzona zupełnie odmiennie – musicie ją posłuchać, żeby się o tym przekonać. Talk! – kolejny utwór na płycie – jest piosenką słabą, wykrzyczaną w której czuć zero oryginalności. Możemy słyszeć w kółko frazę ‘Why You Talk So Loud’, a tak naprawdę muzyka na to nie wskazuje. Muzyka jest po prostu nijaka. Po słabym utworze czas na przerwę. Następny wstęp An Encounter, który wprowadza nas w następną część płyty. Trochę futurystyczny i zdecydowanie lepszy od pierwszego The 1975. Kolej na następny singiel z płyty – Heart Out – który został wydany 2 września i który jest jednocześnie jedną z moich ulubionych piosenek na tej płycie. 

    Słychać w niej niezależność – to nie jest miałki pop, którego wszędzie pełno. To jest takie połączenie Katy Perry i Daft Punk – dziwne skojarzenie, ale według mnie oddaje klimat tej piosenki, która jest bardzo chwytliwa i typowo wakacyjna. Settle Down to powrót do wspaniałych lat 80 z połączeniem nowoczesności. Przypomina mi to trochę połączenie początków kariery Kylie Minogue i Madonny. Bardzo intrygująca melodia i łatwa do zapamiętania. Utwór zdecydowanie na plus. Natomiast Robbers jest przykładem połączenia dwóch gatunków muzyki. Klasyczny Rock w połączeniu z popową balladą lat 80. Uwagę zwraca ciekawie zmieniony wokal w zwrotkach. Jedna z perełek na tym albumie. Następna piosenka Girls jest trochę płytka, choć przyjemna do słuchania kiedy chcemy sobie trochę odpocząć. Są to znów szalone lata 80. Gdy zamykam oczy podczas słuchania tej piosenki widzę wybrzeże w Kalifornii po którym jadę wśród palm. Idealna piosenka na wakacyjne podboje. Przed nami ostatni ze wstępów na płycie i najciekawszy. 12 jest bardzo hipnotyzujący i nadawałby się na przerwę w koncercie kiedy artysta np. popija wodę czy się przebiera. Wkraczamy powoli w końcówkę albumu. She Way Out niespecjalnie przypadło mi do gustu. Nie wyróżnia się niczym. Jest nijaka. Jestem w stanie przesłuchać tę piosenkę do końca tylko i wyłącznie dlatego, że wokalista ma brytyjski akcent. Następna piosenka Menswear również należy do tych dziwnych. Pierwsza połowa piosenka to jest sama muzyka, w której wyraźnie przeważa bass. Przychodzi na myśl od razu pytanie czy komuś zabrakło pomysłu na cały tekst. Ale po dłuższym przemyśleniu uważam, że jest to bardzo przyjemny utwór. Pressure jest pierwszy singlem promującym to wydawnictwo. 

    Jest to zdecydowanie utwór na plus i bardzo dobrze, że został wydany jako singiel. Trochę zwariowany refren połączony z nieco spokojniejszą zwrotką tworzą naprawdę bardzo fajną mieszankę. Instrumenty dęte urozmaicają piosenkę w jej drugiej połowie. Ostatni utwór Is There Somebody Who Can Watch You jest prostą balladą opartą tylko i wyłącznie na dźwięku pianina. Do tego głos wokalisty idealnie współgra z pianinem. Myślę, że powinna się znaleźć więcej takich utworów w ich repertuarze. Jest to idealne zakończenie płyty. Perełka!
  Podchodziłem do tej płyty bardzo sceptycznie włączając ją na próbę w programie Spotify. Nie lubię słuchać czegoś w ciemno, ale jako, że nie byłem zmuszony do kupna tej płyty w formie digital to powiedziałem sobie, że najwyżej mi się nie spodoba i nie będę do niej wracał. Włączenie tej płyty to był bardzo dobry wybór. Płyta jest bardzo różnorodna, ciekawa i każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Naprawdę, polecam ją każdemu kto choć trochę lubi posłuchać muzyki alternatywnej.


Moja ocena: 7.5/10

2 komentarze:

  1. Widzę, że warto poznać ;)

    2x nowe recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta "dziwność" mnie uwiodła. To co nazywasz nijakim

    OdpowiedzUsuń