piątek, 6 września 2013

#6 Natalia Kills - Trouble


     Po w miarę udanym debiucie w roku 2011 z albumem Perfectionist, na którym możemy znaleźć taki hit jak Mirrors, Natalia Kills postanowiła nagrać bardziej mroczną i osobistą płytę pokazując fanom swoją historię zanim stała się tym kim jest teraz. Album nagrywany był od kwietnia 2012 roku do lutego roku następnego z udziałem takich producentów jak Jeff Bhasker (‘Girl on Fire’ Alicii Keys, fun. ‘Some Nights’) czy Emile Haynie (‘Born to Die’ Lana Del Rey, Bruno Mars ‘Locked out of Heaven’). Nazwiska producentów i przykłady wyprodukowanych utworów pokazują już na samym początku, że płyta ta nie będzie czymś typowo popowym, lecz będzie czymś innym ale równie przebojowym. Wielkim plusem płyty ‘Trouble’ jest to, że wszystkie teksty zostały głównie napisane przez Natalię Kills co dodaje wielką autentyczność temu wydawnictwu.
     Płyta rozpoczyna się piosenką Television, która na samym początku zawiera także wprowadzenie do płyty – do jej świata, który jest retrospekcją tego co przeszła w dzieciństwie. Po wprowadzeniu słyszymy szybszy i natchniony latami ‘90 bit, który z jednej strony zachęca do potańczenia wraz z nią, ale z drugiej strony aż chce się wsłuchać w tekst by zrozumieć dokładnie jego przesłanie. Styl śpiewu w tym utworze przypomina mi ten, którym posługuje się Gwen Stefani z zespołu No Doubt. Przerażający krzyk jest idealnym zakończeniem tego utworu, by zaraz zaczął się singiel Problem promujący to wydawnictwo, który pokazuje mroczną i ciemną stronę Natalii, która twierdzi, że jest tylko problemem. Doszukać się można w niej jej początków życia w Hollywood, kiedy to było jej cieżko bo nie miała pieniędzy i spała w obskurnym motelu. Co więcej, można tutaj odnaleźć bardzo wyraźny podtekst seksualny do ‘chłopaka występującego w tej piosence’. 

     Trzecim utworem z płyty jest Stop Me, który charakteryzuje się mrocznym i bardzo ciężkim bitem. Momentami śpiew Kills przypomina mi jej mniej znaną koleżankę po fachu Neon Hitch. Jednakże osobisty tekst, który jest w pewnych momentach bardzo kontrowersyjny i intrygujący bridge sprawiają, że trudno zapomnieć o tej piosence. Chce się do niej wracać częściej. W Boy’s Don’t Cry na pierwszy plan wybija się użycie tzw. Clap’u, który jest bardzo głośny ale na szczęście nie irytujący. Wręcz przeciwnie, dodaje tej piosence ‘życia’. Gdy słucham tej piosenki słyszę inspirację muzyką z filmu Dirty Dancing co jest dodatkowym atutem tej piosenki, bo uwielbiam ten film. Ten utwór to chęć nieprzywiązywania się z nikim emocjonalnie, aby, gdy przyjdzie do powiedzenia sobie Goodbye, nie poczuć się zranionym. Carpe Diem – jak to pewien filozof kiedyś powiedział. Daddy’s Girl idealnie spełniłby swoją rolę jako singiel i mam nadzieję, że taką rolę w promowaniu tego krążka otrzyma. Piosenka posiada bardzo chwytliwy tekst, który idealnie sprawdziłby się w komercyjnym świecie. Muzycznie przypomina mi to takie połączenie lekkiego stylu country, lat 90 oraz nowoczesności czego nie możemy znaleźć w kulturze dzisiejszej muzyki popularnej. 

     Następnym singlem promującym wydawnictwo jest piosenka Saturday Night, które doczekało się ciekawego teledysku pokazujący przemoc domową. Ojciec wykorzystujący swoją przewagę fizyczną nad swoją żoną i dziecko [Natalia], które to wszystko widzi i żyje z nimi pod jednym dachem. Piosenka charakteryzuje się prostym, aczkolwiek mocnym bitem który podkreśla emocje, które są przekazywane przez tę piosenkę. O piosence Devil’s Don’t Fly nie będę wiele pisał, ponieważ jest niesamowitym utworem elektronicznym, który charakteryzuje się intrygującą muzyką wzmocnioną i ożywioną przepiękną perkusją. Po prostu polecamOut of Time jest drugim singlem promującym tę płytę, udostępnionym na iTunes do pobrania za darmo. Piosenka jest w pewnym sensie powrotem do końcówki lat 80. I znów nietrudno o połączenie tego z filmem Dirty Dancing – idealnie pasowałaby do soundtracku tego filmu. Co więcej, ‘żywe’ instrumenty takie jak perkusja dodają niesamowitej magii tej piosence, która jest jedną z nielicznych wolniejszych na tej płycie. Wokalnie Natalia świetnie poradziła sobie przy tej piosence i na pewno do niej będę wracał. Controversy został wydany jako promocyjny singiel jeszcze w roku 2012. Śmiem twierdzić, iż jest to jedna z najdziwniejszych piosenek na płycie, ale w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. Przypomina mi trochę styl Lady Gagi z czasów The Fame, a zwrotki które są w pewnym rodzaju wymienianką różnych rzeczy, przypominają mi bridge z piosenki Vogue, Madonny. Tekst jest przepełniony wulgarnością, jednocześnie będąc bardzo prostym, natomiast bit jest bardzo nowoczesny co stwarza świetną atmosferę tej piosence. 

     Rabbit Hole znów przypomina nam Gwen Stefani oraz w refrenie słychać Britney Spears. To niecodziennie spotkać artystkę, która potrafi się wcielić w tak wiele głosów. Tak jak i cała płyta, ta piosenka jest bardzo mroczna, ale nie tylko. Jest dzika, szalona, przepełniona seksualnością.  Prostym bitem lecz nadal w ciemnych barwach piosenkarka przedstawia nam utwór Watching You. Miłość nie jest uczuciem, którego idzie się tak łatwo wyzbyć z siebie. Czasami zamienia się w zło, kiedy to nie jesteśmy w stanie pozwolić drugiej osobie odejść i tą osobę prześladujemy. Piosenka przyjemna – do której chce się wracać. Marlboro Lights to ballada, która jest najwolniejszą piosenką na płycie. Pianino, głos Natalii (w niektórych momentach przypominający Miley Cyrus) i prosta ale przyciągająca melodia tworzą coś wspaniałego. Idealna piosenka na singiel. Kończymy słuchanie płyty piosenką Trouble w której trochę słyszę Coldplay – choć im dłużej ją słucham, tym mniej tego słyszę. Mocna gitara stwarza mroczną atmosferę, lecz podkład jest taki jakby radosny, momentami psychodeliczny. Ból ukryty za uśmiechem – tak możemy to podsumować. Muszę powiedzieć, że jest to idealna piosenka na zakończenie płyty.
     Zdecydowanie jest to jedna z lepszych płyt, które wyszły w tym roku. Prawdziwość tekstów, zupelnie odbiegająca od komercyjności muzyka i głos Natalii Kills tworzą coś do czego chce się wracać częściej niż tylko ten jeden raz po premierze płyty. Według mnie jest to płyta bardziej przemyślana niż jej poprzednik, ale związane jest z tym też to, że to są wspomnienia Natalii, które do łatwych nie należą. Ona to czuje i przekazuje w nich swoje emocje, a tego jeszcze w tym roku aż tak bardzo nie czułem w żadnej z wydanych płyt. Z całego serca polecam wszystkim ten album bo naprawdę warto!


Moja Ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. "Controversy" jest całkiem, całkiem. Może wymienimy się linkami? ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że możemy się wymienić linkami. U mnie właśnie pojawił się link do Twojego bloga :) Pozdrawiam!

      Usuń