Lady Gaga
Ulubiona płyta: Born This Way
Ulubione piosenki: Paper Gangsta, Applause, Born This Way
Nicki Minaj
Ulubiona płyta: Pink Friday: Roman Reloaded
Ulubione piosenki: Automatic, Superbass, Roman Holiday
Katy Perry
Ulubiona płyta: Teenage Dream
Ulubione piosenki: Roar, Not Like The Movies, Peacock
Paloma Faith
Ulubiona płyta: Fall to Grace
Ulubione piosenki: New York, Blood, Sweat and Tears, Picking up the pieces Beyonce
Ulubiona płyta: I Am... Sasha Fierce
Ulubione piosenki: Beautiful Liars, Radio, Halo
Cheryl Cole
Ulubiona płyta: A Million Lights
Ulubione piosenki: 3 Words, Ghetto Baby, Screw You
Niegdyś
Hannah Montana, teraz już kobieta, która za kilka miesięcy skończy 21 lat,
które w jej kraju jest magiczną liczbą, bowiem oznacza bycie pełnoletnim. She
can’t stop, she will do whatever she wants to – taka jest Miley dzisiaj, ale w
roku 2010 mogliśmy powoli zacząć oglądać tę przemianę na płycie Can’t Be Tamed.
Nie każdy pamięta teledyski do singli w których Miley stała się bardziej
odważniejszą, śmiałą i pokazującą swoje kobiece wdzięki, lecz poniekąd nieco
agresywną dziewczyną. Przy produkcji albumu pomagał w głównej mierze zespół
Rock Mafia oraz John Shanks. Najważniejszym atutem tej płyty jest zaangażowanie
Miley w ten projekt. Była główną twórczynią tekstów jedenastu z dwunastu
utworów na płycie. Po takim wprowadzeniu nie zostaje mi nic innego jak zaprosić
was do przeczytania mojej recenzji na temat tego wydawnictwa.
Muzyczną
podróż z nieoswojoną Miley zaczynamy od spaceru, który został nazwany
wolnościowym. Liberty Wall wprowadza nas w nowy świat Miley, w którym mamy robić
to do czego zostaliśmy stworzeni jednocześnie nie zważając na hejterów.
Piosenki z bardzo walecznym tekstem, ciekawie zaśpiewana i bardzo intrygująca.
Who Owns My Heart jest drugą piosenką na płycie. Elektroniczna i mroczna –
takie przymiotniki przychodzą do głowy podczas słuchania tego utworu. Miley
zastanawia się kto jest właścicielem jej serca – miłość czy sztuka. Idealna
piosenka do klubu. Pozostając nadal w ciemnej stronie elektronicznego popu,
Miley twierdzi, że nie może zostać oswojona, ale również nie może być za to
oskarżana – ona po prostu taka jest. Can't Be Tamed to w pewnym sensie manifest tego, że
chce teraz robić wszystko po swojemu. Powoli staje się dorosłą kobietą, która
chce decydować o swoim jestestwie. Znakomicie wykonany cover Every Rose Has Its
Thorn, który w oryginale śpiewa zespół Poison, rozpoczyna nieco spokojniejszą i
jaśniejszą część albumu. Two More Lonely People jest piosenką czysto popową,
która sprawdziłaby się w okresie wakacyjnym. Widać, że Miley eksperymentując z
dźwiękiem szuka swojej ścieżki w muzyce po której chce dążyć. Balladowy utwór
przywracający choć odrobinę i na chwilę ‘starą’ Miley czyli Forgiveness and
Love nie należy do tych moich ulubionych. Nużący na dłuższy okres czasu,
zaskakujący pod koniec kiedy na chwile przechodzi w szybszy rytm, trochę
przekrzyczany. Zdecydowanie na plus muszę zaliczyć nastepny utwór z tracklisty
czyli Permanent December. Lekki elektroniczny bit który przenosi nas, wbrew
tytułowi, na słoneczną plażę. Tak przynajmniej ja czuję tą piosenkę. Minusami
jest to, że głos Miley został zdecyodwanie za bardzo zmieniony komputerowo oraz
to, że bardzo przypomina TIK TOK Ke$hy (podczas zwrotek). Stay jest jedną z
tych ballad na płycie, które mogę słuchać bez przerwy. I nie chodzi tutaj o piosenkę
Rihanny, bo nie o niej tutaj mowa. Słuchając tej piosenki ciarki na plecach
gwarantowane. Bit jest świeży, lekki, ale niosący emocje, które Miley idealnie
przekazuje podczas śpiewania jej. Scars bardzo przypomina nam nieco bardziej
Miley z płyty Breakaway kiedy jej atutem były rockowe piosenki. Teraz
postanowiła Rock połączyć z odrobiną elektroniki co wyszło jej bardzo dobrze.
Utwór jest znakomitym ‘dawaczem poweru’. Take Me Along jest nastepną piosenką,
do której chce się wracać. Połączenie soft-rocka z pianinem i gitarą klasyczną
z unikalnym głosem Miley sprawia, że bujam się w rytm tej piosenki. Dzięki
uniwersalnemu przesłaniu każdy może utożsamić się z tą piosenką. Nikt nie
chciałby być sterowany jak Robot, który potrzebuje specjalnego oprogramowania.
Miley znów chce poczuć się wolna by mogła zacząć czuć. Chce uwolnić się z tych
sznurów, które ją przetrzymują. Piosenką
kończącą krążek Can’t Be Tamed jest My Heart Beats For Love. Miłość jest
tą najważniejszą wartością dla której wokalistka żyje i czeka na spotkanie jej
na swojej drodze życia. Zdecydowanie ta piosenka jest zaletą tego utworu. Jest
bardzo przyjemna dla ucha i co najważniejsze nie jest przekrzyczana, jest w
miarę subtelna.
Podsumowując,
trzeci album Miley Cyrus jest wczesną fazą przeistaczania się z miłej
dziewczynki Disneya w dojrzałą kobietę, która wie czego chce. Nie che być już
więcej sterem – chce móc decydować sama o sobie, bo ma tylko jedno życie, które
zostało jej dane. Album zdecydowanie ma więcej plusów aniżeli minusów i jest
jak na razie najlepszym wydawnictwem w jej karierze. Nie mogę doczekać się co
przyniesie nam z następczynią zatytułowaną BANGERZ.
Był rok 2008 kiedy to P!nk wydała
singiel So What promujący jej, wtedy, najnowszą płytę Funhouse. Przed tą płytą
mogliśmy ją znać z takich hitów jak Get the Party Started, Family Portrait czy
Who Knew. 28-letnia, wtedy, wokalistka z samych Stanów Zjednoczonych nie
przejmuje się niczym, stawia na to co kocha, co czuje i co sprawia jej radość.
Na płycie słyszymy głównie mocniejszy pop który został w ciekawy sposób połączony
z klasycznym rockiem, ale nie tylko – znajdziemy tutaj również ballady
przyprawiające o ciarki na plecach. Jednym słowem, dla każdego coś dobrego.
Pisanie recenzji albumu, który ma już swoich następców nie przychodzi z
łatwością ponieważ jesteśmy teraz przyzwyczajeni do nowego wizerunku P!nk,
innych brzmień – bardziej nowoczesnych, ale taka jest kolej wszystkiego -
muzyka ewoluuje, a wraz z nią wszyscy artyści.
Płyta rozpoczyna się dosyć mocno rockową i wyrazistą
piosenką So What. P!nk pokazuje nam się z tej bardziej dzikiej strony w stylu
gwiazdy rocka nie przejmując się tym czy wpadnie w kłopoty. Chce walczyć. W
utworze dominują gitary elektryczne i perkusja, które wzmacniają kilkakrotnie
agresywność, waleczność i dzikość tego utworu. Bardzo dobry wybór na pierwszy
singiel promujący płytę.
Na początku drugiej piosenki znów słyszymy gitarę
elektryczną, ale z bardziej delikatnym i subtelnym sposobem grania. Sober
wprowadza nas w bardziej smutną atmosferę. Jako ciekawostkę należy dodać, że
P!nk napisała tę piosenkę gdy organizowała przyjęcie u siebie w domu na którym
wszyscy byli pijani – oprócz niej. Wtedy chciała wszystkich
wyrzucić. Poszła na plażę i miała wtedy w głowie tekst How do I feel so good
sober? Tak zrodził się pomysł do napisania tej jednej z mroczniejszych piosenek
na tej płycie. Utwór jest idealny na te smutniejsze dni.
I don’t believe you jest jedną z tych bardziej osobistych ballad,
które wywołują ciarki na plecach. Pokazuje P!nk z tej bardziej delikatnej
strony. Jej głos po prostu hipnotyzuje. Nie będę nic więcej pisał o tym utworze
– jest po prostu idealny. Zapraszam do posłuchania.
Jak na razie nie przyspieszamy za bardzo z muzyką. Przed
nami One Foot Wrong – piosenka wolna, lecz z pazurem. Chrypka, którą czaruje
nas P!nk jest czymś co dodaje ciekawą atmosferę temu utworowi. Nowoczesność
połączona z klasyczną rockową balladą. Przepiękna!
Następna piosenka jest o miłości, ale tej złej miłości,
która ją zmienia. W Please Don’t Leave Me P!nk śpiewa o kimś kto ma bardzo zły
wpływ na nią, ale jednocześnie nie może pozwolić tej osobie odejść. Miłość
zwycięża wszystko, nawet ta zła część związku nie jest w stanie jej złamać.
Piosenka została napisana z pomocą Maxa Martinsa.
Zostajemy nadal w temacie złego wpływu na ludzi. Bad
Influence jest jedną z tych bardziej rockowo-imprezowych piosenek na płycie.
Przy niej nie sposób usiedzieć w jednym miejscu. Aż chce się z nią śpiewać!
Piosenka została stworzona po to by rozbawić ludzi – tekst jest pełen różnych ‘śmiechowych’
tekstów.
Bawimy się dalej i to równie dobrze jak z poprzedniczką.
Funhouse jest najpopularniejszą piosenką z płyty. Każdy pamięta teledysk do tej
piosenki [który możecie zobaczyć niżej]. Piosenka ma ukryte znaczenie miłosne.
Opowiada o związku, który kiedyś był dla niej idealny, był jak Funhouse. Ale
niestety, to wszystko zaczęło się sypać. Postanowiła to spalić za sobą. Jak
większość piosenek z tego albumu, opowiada o jej zerwaniu z Carey’em Hartem.
Przed nami następna ballada. Smutna piosenka Crystal Ball
mówi słuchaczowi, że nawet jeśli ktoś się Tobie oświadczy to nie znaczy, że to
będzie trwało na zawsze. Miłość potrzebuje świadków. Ona tak myślała, ale nie
jest przestraszona tymi zadrapaniami. But I'm not scared at all of the cracks in the crystal ball. W tej piosence albo można się zakochać,
albo od razu ją znienawidzić.
A teraz wchodzimy w zupełnie inny klimat – trochę nie
pasujący do całości płyty. Mean muzycznie przypomina Country, ale śpiew P!nk
jest nadal czysto rockowy [w końcu ona nadal jest gwiazdą rocka! :D]. Mimo
tego, że piosenka jest inna od reszty nie zapada w pamięć jak single. Tematycznie przypomina Please Don’t
Leave Me. Now do we stay together cause we’re scared to be alone? /We got used
to this abuse it kinda feels like home.
It’s all your fault jest jedną z tych piosenek
nie-singlowych które najbardziej lubię. Delikatny refren, by zaskoczyć nas za
chwilę mocniejszym refrenem. Uwielbiam ją też dlatego, że jest waleczna, ale
jednocześnie zraniona i przestraszona – jednak jest pewna tego, że to nie jest
jej wina. Jedynym minusem jest użycie Autotune’a w bridge’u.
Rock i a’la rap? To przynosi nam nastepny utwór Ave Mary A.
Jest to chyba mój faworyt z tej płyty. P!nk zaskakuje
swoim wokalem w refrenie, wyciąga naprawdę trudne dźwięki. Chrypka ustąpiła
miejsca emocjom takim jak złość, gniew i strach. Utwór oceniam 10/10, musicie
go posłuchać.
Glitter in the Air zamyka standardową wersję płyty. Piękna
popowa ballada z użyciem pianina, w której zadanych zostało wiele pytań została
wybrana jako ostatni singiel z tej płyty. Piosenka mówi o sile miłości i
ryzykownych działaniach jakie za sobą pociąga. Wokal P!nk tworzy taką atmosferę,
którą poczuć może każdy. Słychać, że została zraniona.
Na koniec został dołączony bonus w postaci piosenki This Is
How It Goes Down w ducie z Travis’em McCoy’em. Wielkim minusem tej piosenki
jest to, że głos P!nk jest za bardzo przetworzony komputerowo. Rapowanie Travis’a
jednak jest przeciętne. Ani nie podnosi renomy tego utworu, ani go nie
rozkręca. Dobrze, że nie został dodany jako część albumu, tylko jako bonus.
Podsumowując, płyta ma swoje plusy i minusy. Single zostały
wybrane idealnie do klimatu płyty. Właśnie z tego powodu nie rozumiem użycia
piosenki Mean w trackliście. Piosenka jest fajna, ale trochę psuje jej klimat.
Podoba mi się to, że swoje przeżycia przelała na papier a potem ubrała je w
muzykę. To sprawia, że ten album staje się jeszcze bardziej osobisty i możemy
poczuć razem z P!nk co wtedy czuła, bo jej głos sprawia, że wczuwam się bardzo
w jej stan emocjonalny. Cieszę się, że piosenka z Travis’em McCoyem została
użyta tylko i wyłącznie jako bonus, bo należy do tych najsłabszych.
Tematem
dzisiejszej recenzji jest płyta zespołu, którego przez długi okres czasu
omijałem szerokim łukiem. Popularność ich najbardziej znanego przeboju
odrzucała mnie i drażniła. Wszyscy słuchali We Are Young, wszystkim się to podobało – tylko ja, jako jeden z nielicznych, twierdziłem, że ta piosenka nie
jest idealna, nie jest przebojowa i nie nadaje się do słuchania na dłuższy
okres czasu. Zakupiłem tę płytę w formie digital na początku tego roku, lecz
nie miałem czasu jej przesłuchać. Byłem ciekawy, ale nie mogłem przezwyciężyć
swojej niechęci - do czasu, aż dorwałem tę płytę w promocji za 19.99 i do tego
były dorzucone dwie inne płyty jako gratisy. Zdecydowałem się na zakup i
wiedziałem, że zrecenzuje tę płytę dla was.
Płyta zaczyna się od wstępu, który
od razu przypomina legendarny zespół Queen. Dzięki chórkom, które zostały dodane
by uzupełnić wokal Nate'aRuessa, przenosimy się w świat opery. Czerwone kurtyny,
duża, drewniana scena, a na niej Nate, który wprowadza nas w ich świat muzyki.
Tak czuję się podczas słuchania tego wprowadzenia. Idealnie wpasowane oklaski
pod koniec utworu są wspaniałym dopełnieniem, ale zarazem rozpoczęciem podróży,
która będzie dane nam doświadczyć słuchając tej płyty.
Przechodzimy
teraz do piosenki tytułowej, czyli Some Nights. What do I stand for? Takie
pytanie zadaje wokalista. Idealna piosenka radiowa, która została wydana jako
drugi singiel i poradziła sobie w radiach na całym świecie znakomicie, choć nie
przebiła sukcesu poprzedniego singla. Piosenka jest muzycznym eksperymentem.
Słyszymy żywe instrumenty połączone z Vocoderem, który został rozsławiony przez
Will.I.Am’a. Jednak to nie jest aż taki zły zabieg w użyciu tego instrumentu –
dzięki niemu utwór stał się bardziej różnorodny, elektroniczny i przyjemny do
ucha, ponieważ został on tylko użyty w kilku momentach, a prawdziwy głos Nate’a
jest praktycznie w całości zachowany.
Kto by nie znał kolejnej piosenki z repertuaru fun.? To dzięki tej piosence stali się
sławni na całym świecie. Nagrana w duecie z Janelle Monae piosenka We Are Young
królowała w każdej stacji muzycznej na całym świecie. Jednak ja na początku
byłem bardzo negatywnie nastawiony do tej piosenki. Byłem jednym z nielicznych,
którzy tej piosenki nie pokochali, wręcz nienawidzili. Jednak teraz, gdy
słucham jej po raz enty, stwierdzam, że jest to bardzo fajna piosenka – inna niż
to co jest puszczane w radiach, ale dzięki temu jest intrygująca. Zaskakuje –
na początku zaczyna się w szybszym tempie, by podczas refrenu zwolnić. TONIIIIIIIIGHT
– WEEEEE ARE YOUUUUUNG! To właśnie ten moment jest bardzo chwytliwy, idealny do
radia. Śpiew Janelle dodatkowo umila czas spędzony z tą piosenką.
Pozostajemy
dalej w zwolnionym tempie – ballada Carry On wita nas samym pianinem, gitarą i
głosem Nate’a, by później stać się szybszą, bardziej zwariowaną i pełną
energii. Gitara elektroniczna użyta w bridge’u idealnie dopełnia całość.
Piosenka idealna do radia, z chwytliwym refrenem, była 3 singlem z płyty.
W
następnej piosence zespół twierdzi, że It Gets Better. Piosenka
elektroniczno-żywa. Słyszymy żywe instrumenty, ale też elektronikę. Pogłos
wokalu Nate’a znów przypomina Queen’ów. Być może piosenka była inspirowana ich
twórczością. Słyszę również podobieństwo do Paramore z czasów Brand New Eyes,
ale tylko w kilku momentach. Piosenka bardzo energiczna i pozytywna. Aż wierzę
im, że It Gets Better!
Ostatni
singiel z płyty, Why Am I the One? to znów wolniejsza ballada pokazująca różne
oblicza głosu głównego wokalisty, niczym Jessie J ze swoim charakterystycznym
głosem. Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych piosenek z tej płyty.
Wolna, ale subtelna, dziwna, ale ciekawa, a co najważniejsze porywająca do
śpiewania z nim. I jesteśmy w połowie naszej podróży – zakończenie piosenki nam
to pokazuje.
Jesteśmy
teraz All Alone, wchodzimy w trochę inny świat, ale dalej popowo-rockowy.
Piosenka idealna do pobujania się na ich koncercie, muzyka wprawia człowieka w
pozytywny nastrój. Wstęp i zakończenie piosenki znów wskazuje na inspirację
twórczością zespołu Queen.
All Alright, następna ballada na płycie. Przez całą piosenkę słyszymy ludzi, którzy
zostali dodani specjalnie, by dodać uroku tej piosence. Jest to ukłon zespołu w
stronę fanów, bo na scenie czują się znakomicie i uwielbiają ich słyszeć
podczas koncertów. Piosenka utrzymana jest w smutnym tonie, po utracie przyjaciół.
Główny bohater traci wiarę w to, że znajdzie kogoś kto zostanie w jego zyciu na
zawsze: But I came back with the belief that
everyone I love is gonna leave me.
Jesteśmy
już jedną nogą na końcu albumu. One Foot, bo tak nazywa się dziewiąta piosenka
na trackliście Some Nights, zaskakuje nas powtarzającą się melodią, która albo
się od razu kocha, albo nienawidzi. Na dłuższą metę może stać się irytująca. Ja
jednakże cenię ten utwór – jest inny od tego co możemy usłyszeć w stacjach
muzycznych. Co prawda, jest dziwny – powtarzający się, ale przerywnik jakby
wyrwany z piosenki We Are Young jeszcze bardziej łączy całą płytę w jedność.
Przechodzimy
do następnej i zarazem najdłuższej piosenki Stars. Znów możemy usłyszeć ludzi,
oklaski – tak samo jak na All Right, lecz tym razem piosenka jest bardziej
pozytywna, taneczna – w stylu Beatlesów przez chwilę, by znów przypominać
Queenów. Tym razem został użyty w bardzo dużej ilości Autotune, który niestety
niszczy trochę tę kompozycję. Jest to najmniej lubiana piosenka przeze mnie na
tej płycie.
fun.
nie chce się z nami jeszcze żegnać, dali bonus w postaci piosenki Out On the Town,
która jest jak wisienka na torcie. Idealna piosenka na zakończenie płyty – żywe
instrumenty, czysty wokal Nate’a. Piosenka w stylu nowego wizerunku Bruno
Marsa, lecz to zupełnie inna osoba. Perkusja i gitary dają temu utworowi bardzo
pozytywnej energii – aż chce się tę piosenkę włączyć ponownie, i znów, i znów i
znów.
Podsumowując,
nie sposób nie wspomnieć, że na początku byłem bardzo negatywnie nastawiony do
tego zespołu. Już od dawna miałem tę płytę zakupioną w formie digital, by się z
nią zapoznać. Ostatnio udało mi się ją dorwać w bardzo niskiej cenie, więc
dzień później wraz z przyjacielem zabraliśmy się do przesłuchania tej płyty. Na
plus tej płyty przemawia oryginalność, ale zarazem i inspiracja zespołem Queen.
Podziwiam również głos głównego wokalisty, Nate’a, który w wielu momentach
zaskoczył mnie pozytywnie. Minusem tej płyty jest jedna piosenka która
niespecjalnie przypadła mi do gustu – All Right. Minusem mógłbym też nazwać
użycie Vocodera oraz Autotune’a, ale rozumiem, że był to zabieg niezbędny. Na
szczęście, nie został on użyty za często i nie przeszkadza to w słuchaniu tej
płyty. Moja opinia na temat tej płyty mnie zaskoczyła – myślałem, że będzie
kiepska, a okazuje się, że jest bardzo dobra.
Mariah
Carey nagrała przepiękną i ponad czasową balladę zamykającą album Daydream.
Lookin In, bo tak nazywa się wyżej wspomniana piosenka, została napisana i
wyprodukowana głównie przez Mariah we współpracy z Walterem Astansieffem, który
na swoim koncie ma największy hit który został napisany specjalnie do filmu –
mianowicie My Heart Will Go On.
Utwór, który trwa 3.35, na początku trzyma
słuchacza w napięciu. Mariah śpiewa do fanów, ‘haterów’, którzy myślą, że ona
żyje w przepięknym – złotym – świecie, mówi że to jednak nie wszystko, i nie
będzie im dane poznać tej ‘prawdziwej Mariah’. Twierdzi, że ‘żyje’ w niej inna
kobieta’, która się boi, płacze i marzy o różnych rzeczach których nie będzie
dane jej zrobić. Każe przestać ludziom myśleć, że ona wszystko bierze jako coś
oczywistego dla niej, jest świadoma tego co ma, nie podda się i nie pozwoli ‘haterom’
odebrać tego co jest dla niej najważniejsze. Myślę, że warto zapoznać się z tą
piosenką, ponieważ po pierwsze głos Mariah tworzy smutny obraz rzeczywistości
jaka ją otacza, wprowadza w nostalgię by zaraz stać się silnym, broniącym siebie,
a po drugie ta piosenka pasuje do każdego artysty, który znany jest na całym
świecie. Wielu ludzi uważa, że zna danego artystę bardzo dobrze, ale tak nie jest. Nie wiemy jak się zachowują na co dzień – w domowym zaciszu –
jakie mają priorytety. Wiadomo, możemy się domyślać po ich zachowaniu, ale nie
każde zachowanie definiuje jestestwo człowieka. Ale najbardziej dotyczy to
haterów, którzy potrafią tylko krytykować widząc pojedyncze zachowanie danego
człowieka, nie zauważając całości w której są też pozytywne zachowania. Pasuje
tutaj przysłowie: Don’t judge a book by its cover (Nie oceniaj książki po
okładce).
Kariera Margaret nabrała tempa po wydaniu jej pierwszego, debiutanckiego singla Thank You Very Much w którym czuć inspiracje pochodzącą od Lily Allen. Wgłębiając się dalej w jej debiutancką EPkę możemy zauważyć inspirację jeszcze większą gwiazdą, mianowicie Rihanną. Czyżby nasza Polska gwiazda chciała zrobić tak wielką karierę jak Riri? Najbardziej inspirację twórczością i stylem śpiewania barbadoskiej gwiazdy słychać w piosence All I Need oraz I Get Along. Margaret stara się wyciągać dźwięki tak jak Rihanna, co jej wychodzi bardzo dobrze i myślę, że warto zwrócić na to uwagę.
Zapraszam wszystkich do kupna debiutanckiej EPki Margaret!
Zapraszam również do wzięcia udziału w konkursie organizowanym na moim profilu na facebooku :) Do wygrania:
Aby wygrać debiutancką płytę Mi-Li 'Miejskie Gawędy o Miłości i zbrodniach' należy:
- polubić mój profil
- polubić ten post
- polubić profil Mi-La
- napisać komentarz o treści: 'zrobione'
Wszystko będzie dokładnie sprawdzone. Koniec konkursu nastąpi dnia 23 sierpnia o godzinie 20:00, natomiast wyniki zostaną ogłoszone dnia następnego czyli 24 sierpnia o godzinie 12:00. Życzę szczęścia!
'Mi-La, [...], jest twardą i inteligentną kobietą, na domiar tego posiada niezwykle przyjemną aparycję.' (zaczerpnięte z bloga: http://josezyje.blogspot.com/)
Zapraszam również do podzielenia się wiadomością o konkursie ze znajomymi, dajmy wszystkim szansę na możliwość wygrania tej niezwykłej płyty!
Lady Gaga zaskoczyła nas wszystkich. Ona, DJ White Shadow i wytwórnia Interscope zdecydowali się opublikować najnowszy singiel Applause szybciej niż to było zapowiadane. Wszystko spowodowane było masą wycieków tejże piosenki, które sama Gaga potwierdziła jako prawdziwe.
Aby wypromować tę piosenkę zdecydowała się zrobić filmik, który promuje jej powrót. Jednakże nie należy on do tych zwykłych filmików które pozytywnie promują produkt, jest wręcz odwrotnie.
'Lady Gaga się skończyła', 'Nie kupuj Applause' - takie napisy możemy w nim znaleźć. Jest to ciekawy sposób na promocję, inny od tego do czego artyści nas przyzwyczaili. Na pewno jest to sposób bardzo kontrowersyjny i przyciągający uwagę.
Sam singiel utrzymany jest w iście dance'owym stylu, ale nie taki który możemy znaleźć na co dzień w toplistach radiowych. Utrzymany jest w stylu z czasów 'The Fame' połączony z latami 80' oraz nowoczesnością, co możemy usłyszeć w bridge'u przed każdym z refrenów. Wokalnie Lady Gaga spisała się na medal. Słychać jej prawdziwy głos, nie jest za bardzo podrasowany jak za czasów 'The Fame', co jest wielkim, ale to wielkim atutem tego utworu. Fazę na ten utwór od samego początku wydania mają ludzie na całym świecie. To właśnie przez TEN utwór portal Last.FM miał problemy z nadążeniem zliczania wszystkich utworów. Na chwilę obecną na moim osobistym profilu mam 58 odtworzeń (!). Według mnie, utwór ten stanie się hitem na całym świecie w bardzo krótkim czasie. Jest bardzo chwytliwy, porywający do tańca a co najważniejsze jest uzależniający, nie da się go przestać słuchać. Jestem pewny, że Little Monsters spiszą się na całego i wszędzie będą na ten utwór głosować!
A co wy myślicie o nowym utworze Mother Monster? Piszcie w komentarzach!
Autorka takich hitów jak Ooh La La (Britney Spears), How We
Do (Party), C’Mon (Ke$ha), Hold It Against Me (Britney Spears) czy Teenage
Dream, Last Friday Night, California Gurls (Katy Perry) postanowiła spróbować
swoich sił na rynku muzycznym. American Girl, bo tak nazywa się jej debiutancki
singiel, jest piosenką typowo taneczną idealnie wpasowującą się w radiowe
wymogi. Jako plus tej piosenki mogę wskazać to, że nie poszła w stronę tego co
jest teraz bardzo popularne, czyli dubstepu. Postanowiła pokazać siebie w innym
świetle, w piosence czysto popowej bez żadnych niepotrzebnych dodatków, które
mogłyby zepsuć tę piosenkę. Jest to piosenka idealna na wakacje, letnie imprezy
ze znajomymi przy muzyce porywającej do tańca, bo słuchając tej piosenki nie
sposób usiedzieć w jednym miejscu. Piosenka utrzymana jest w stylu Teenage
Dream. Co ciekawe, artyści którym Bonnie McKee pomagała zdecydowali się jej
pomóc tworząc Lip Sync video, które możecie obejrzeć tutaj:
Teledysk
do tej piosenki został zainspirowany, jak to Bonnie stwierdziła, filmem Spring
Breakers, w którym wystepuje m.in. Selena Gomez oraz Vanessa Hudgens. Teledysk
utrzymany jest w iście wakacyjnym stylu. Ale myślę, że każdy powinien sam
obejrzeć ten teledysk i poznać Bonnie McKee, bo naprawdę warto. Teledysk
znajdziecie tutaj:
‘Boże, ale ona jest podobna do
Rihanny’ – to była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy kiedy po raz
pierwszy zobaczyłem teledysk do jej debiutanckiego singla How We Do (Party). Rita
Ora, 22 letnia brytyjska wokalistka pochodząca z Kosowa, talent do śpiewu
zdecydowanie posiada – wystarczy obejrzeć jej kilka występów na żywo by się o
tym przekonać. W roku 2009 próbowała swoich sił w lokalnych eliminacjach do
Eurowizji podczas których Wielka Brytania miała wybrać swojego reprezentanta. ‘Na
jej szczęście’ nie wygrała, dzięki czemu nie zamknęła się przed nią droga do
zawarcia kontraktu z samym Jay’em – Z pod koniec tego samego roku. 14 Grudnia
2011 roku Rita Ora wraz z Dj Freshem wydali singiel Hot Right Now, który
osiagnął 1 miejsce w UK. Tak dochodzimy do wydania jej debiutanckiego singla,
który swoją premierę miał 24 lutego 2012 roku. Płyta natomiast została wydana
27 sierpnia.
ORA, bo tak nazywa się jej debiutancka
płyta nagrywana była między 2009 a 2012 rokiem. Podczas sesji nagraniowych Rita
spotkała się m.in. z Sia Furler, Switch’em, Will.I.Am’em czy Stargate’m.
Wokalnie pokazała nam bardzo wysoki poziom jak na debiutancką płytę. Pokazała,
że potrafi w umiejętny sposób przechodzić z niższych dźwięków na wyższe. Przejdźmy
teraz do mojej oceny poszczególnych piosenek z albumu.
Ora
wita się z nami krótką piosenką Facemelt, która jest wprowadzeniem
do albumu i ostrzeżeniem byśmy byli ostrożni: ‘…I know what you came for, but
please please be careful, my little daredevils , we might as well jump…’. Mocny
i mroczny bit wprowadza nas w stan ciekawości – co będzie dalej. Lubię takie
wprowadzenia do albumów.
Roc’
the Life jest nastepną piosenką na płycie, która utrzymana jest w
podobnym mrocznym i mocnym bicie jak jego poprzednik. Chwytliwy refren ‘Roc the
li – li – li – li – li – li – li – li – li – li – life’ przez długi okres czasu
nie chce wyjść mi z głowy. Z jednej strony lekka, lecz na dłuższy okres czasu
nużąca. Została wydana jako singiel promocyjny wraz z teledyskiem w UK 23
czerwca 2012 roku.
Wchodzimy
teraz w świat niekończącej się imprezy ‘I wanna party and bullshit, and party
and bullshit...’. To dzieki tej piosence świat dowiedział się kim tak naprawdę
jest Rita Ora. How We Do (Party) puszczany był w radiach na całym świecie.
Piosenka jest bardzo lekka dla ucha, idealna na domówkę kiedy chcemy się
zrelaksować po ciężkim dniu z przyjaciółmi, jednocześnie nie chcąc dostać bólu
głowy od zbyt mocnej muzyki. Wydanie tej piosenki jako singiel promujący
debiutancki album było strzałem w dziesiątkę. To było coś czego rynek muzyczny w tamtym czasie
potrzebował.
R.I.P
jest to piosenka napisana specjalnie napisana dla Rity przez Drake’a znanego m.in.
z piosenki Take Care w duecie z Rihanną. Nagrana w duecie z Tinie Tempah powraca znów do mocniejszych bitów. Przypomina mi trochę ona
połączenie Rockstar 101 i Fire Bomb z Rated R, co jest wielkim atutem tej piosenki,
bo ta płyta Rihanny leży mi głęboko w sercu.
Z
Radioactive
przenosimy się w elektroniczny świat przyszłości. Użyta elektronika w piosence
idealnie wpasowuje się w dzisiejsze trendy które rządzą radiami; to właśnie
dlatego została ona wybrana jako singiel promujący płytę. Idealna piosenka do
klubu co potwierdza Rita śpiewając: This
club's radioactive, drop the bomb, lemme feel the beat, this club's radioactive,
drop the bomb, lemme feel the beat(Ten klub jest radioaktywny, upuść bombę, pozwól
mi poczuć bit, ten klub jest radioaktywny, upuść bombę, pozwól mi poczuć bit).
Ta piosenka to jeden z moich ulubionych utworów z tej płyty.
Shine
Ya Light ? Piosenka idealnie pasująca do How We Do (Party)- lekka, przyjemna dla ucha, z zapadającym w
pamięci refrenem. Co więcej, ociera się ona trochę o styl Reagge. Widać, że
Rita potrafi się odnaleźć w różnych gatunkach muzycznych, lubi eksperymentować,
a co najważniejsze – wychodzi jej to bardzo dobrze.
Miłość
i wojna – Love and War. Już kiedyś to słyszałem – śpiewała o tym Jordin
Sparks w swojej piosence Battlefield. Rita jest już zmęczona walką, chcę
przestać: I don’t wanna fight anymore
(Nie chcę nigdy więcej wlaczyć). Z jednej strony piosenka jest delikatna z bardziej
wyrazistym podkładem. Śpiew symbolizuje miłość, a muzyka wojnę – takie jest
moje odczucie po przesłuchaniu kilkunastu razy tej piosenki.
Cofamy
się w świat Rock ‘n Rolla dzięki piosence Uneasy, ale tylko na kilkanaście
sekund podczas zwrotek. Nastepnie wchodzimy w świat elektroniki. Muszę
stwierdzić, że jest to ciekawe połączenie. Piosenka należy do tych lekkich
piosenek z chwytliwym refrenem.
Nie
wiem jedynie co napisać na temat następnej piosenki z tracklisty napisanej
przez i nagranej z Will.I.Am. Fall in Love, bo tak ta piosenki się
nazywa, jest pomyłką jeśli chodzi o umieszczenie jej na tej płycie. Kompletnie
nie pasuje do albumu. Podkład jest irytujący, a głos Will.I.Am’a pozostawia jak
zwykle wiele do życzenia. Fa-lalalala –
naprawdę? Może miała to być piosenka świąteczna.
Been
Lying jest praktycznie jedyną piosenką napisaną prawie w całości przez
Ritę. A szkoda, bo Rita ma potencjał w pisaniu tekstów. Piosenka od
razu poprawia nastrój po irytującej poprzednicce. Piękna, delikatna,
miłosna i trochę elektroniczna ballada. Rita nie chce zatracić się w miłości
bardziej niż to potrzebne, bo mogłaby wtedy okłamać siebie i zapomnieć kim tak
naprawdę jest. Oby więcej taki piosenek na następnej płycie.
Hello,
Hi, Goodbye jest piosenką zamykającą album. Rita chce otrząsnąć się po
utraconej miłości, której ona już nie czuje. Delikatna ballada w którą został
bardzo umiejetnie wplątany przepiękny wokal Rity. Idealne zakończenie płyty.
Jako
dodatek znajdujemy na płycie pierwszy jej hit, który usłyszała w radiu – Hot Right
Now. Jak na DJ przystało, Fresh zrobił bardzo elektroniczny utwór,
który idealnie wpasowuje się w parkiety klubów na całym swiecie. Niestety jej
głos na nim w niektórych momentach jest komputerowo ulepszony i to słychać od
razu.
Podsumowując, debiutancka płyta Rity Ory jest udanym eksperymentem z jej strony. Szuka swojej ścieżki, którą chce podążać w muzyce - poniekąd już się określiła - chce rywalizować z gwiazdami pop'u. Płyta mi się bardzo spodobała. Elektroniczno-przyciągająca, a jej wokal pokazuje, ze potrafi poradzić sobie w różnych bitach - od tych lekkich po te dzikie, mocne czy agresywne.
Nie ma nic przyjemniejszego od słuchania muzyki z oryginalnej płyty zakupionej w sklepie trzymając książeczkę w której umieszczone są zdjęcia artysty i/lub teksty piosenek. Tak chciałbym zaprosić was do czytania mojego bloga na którym pojawiać się recenzje płyt które kupiłem bądź już posiadam w swojej kolekcji, która z dnia na dzień się powiększa.
Jeśli jesteś ciekawy czego aktualnie słucham - zapraszam na mój profil na portalu Last.FM: